„Wagony były zapełnione ponad miarę, a na ich stopniach wisiały „winogrona” pasażerów”

Oto siódma część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):

Linia tramwajowa nr 5 łączyła nasz Wrzeszcz z Brzeźnem, a dalej z Nowym Portem, a jeszcze dalej – z dalekim światem. Była to linia jednotorowa z kilkoma mijankami, czyli dwutorowymi odcinkami długości około pięćdziesięciu metrów, na których wymijały się składy jadące z przeciwnych kierunków. Obowiązywała zasada, że tramwaj dojeżdżający do mijanki czekał tak długo na postoju, aż nadjedzie skład jadący z przeciwnej strony.

Linia nr 5 miała swój początek na ulicy Waryńskiego, tuż przy przejściu dla pieszych pod torami kolejowymi przy ul. Białej. Latem, gdy tłumy ludzi udawały się na plażę w Brzeźnie, trzeba było wsiadać właśnie na początku trasy, gdyż dalej, tak na przystanku przy placu ks. Komorowskiego, jak i na pierwszej mijance przy ul. Chrobrego, tuż za ul. Kościuszki, było to już niemożliwe. Wagony były zapełnione ponad miarę, a na ich stopniach wisiały „winogrona” pasażerów, choć wóz motorowy ciągnął za sobą dwa doczepione wagony! A te były inne niż dzisiaj. Składały się ze środkowej, zamkniętej rozsuwanymi drzwiami oszklonej części oraz dwóch otwartych pomostów, osłoniętych jedynie ażurowymi barierkami.

Tramwaj nr 5 przy ul. Waryńskiego, rok 1959 (FotoPolska.eu)

Po opuszczeniu pierwszej mijanki, jadąc w kierunku Brzeźna mijaliśmy po prawej stronie ulicę Lwowską, zaraz za nią – Pstrowskiego, przy której wybudowano osiedle fińskich domków, a dalej kilka mieszkalnych baraków, takich samych jak te w Narwiku. W części tych baraków działała ubojnia drobiu i baza transportowa Zakładów Drobiarskich. Po lewej stronie rozciągała się wolna przestrzeń lotniska, z widocznym z daleka betonowym pasem startowym, a zaraz dalej – cmentarz „Zaspa”, obecnie uporządkowany, a wcześniej co nieco zaniedbany (leżą tam m.in. rozstrzelani przez hitlerowców Obrońcy Poczty Polskiej, ekshumowani z masowego grobu, odnalezionego w okolicach dzisiejszej alei Jana Pawła II). Z kolei za zakładami drobiarskimi, tam gdzie dzisiaj znajduje się baza autobusów miejskich, rozciągały się pola uprawne. Jadąc tramwajem można było podziwiać złote łany zboża. Gdy ulica Chrobrego zataczała łuk w prawo, po lewej stronie mijało się zabudowania gospodarstwa rolnego. Stał tam – i stoi do dziś – budynek mieszkalny i zabudowania gospodarcze.

Dalej były już tylko pola uprawne, a tory tramwajowe przecinały jeszcze nie urządzoną dzisiejszą al. gen. Hallera. Zaraz za tym skrzyżowaniem usytuowana była kolejna „mijanka”, na wysokości której, po prawej stronie, stały zabudowania kolejnego gospodarstwa rolnego.

A dalej była już ulica Gdańska, tu zaczynało się Brzeźno.

*

Tu przeczytasz sześć poprzednich części:

5 komentarzy na temat “„Wagony były zapełnione ponad miarę, a na ich stopniach wisiały „winogrona” pasażerów”

  1. Temat fińskich domków warto by rozwinąć. Co do „kurzej fermy” – bo to chyba nie tylko ubojnia była, to wspominam wszechobecne pióra i piórka. A naprzeciwko fińskich domków, tam, gdzie później była pętla tramwajowa, chyba był schron – do dzis wystają dziwne rzeczy z trawnika.

  2. Pingback: „W wielkich, pewnie około dwustulitrowych beczkach magazynowano zbrylone kawały cukierkowej masy” - Wrzeszcz Jarka Wasielewskiego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *