Oto siódma część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Linia tramwajowa nr 5 łączyła nasz Wrzeszcz z Brzeźnem, a dalej z Nowym Portem, a jeszcze dalej – z dalekim światem. Była to linia jednotorowa z kilkoma mijankami, czyli dwutorowymi odcinkami długości około pięćdziesięciu metrów, na których wymijały się składy jadące z przeciwnych kierunków. Obowiązywała zasada, że tramwaj dojeżdżający do mijanki czekał tak długo na postoju, aż nadjedzie skład jadący z przeciwnej strony.
Linia nr 5 miała swój początek na ulicy Waryńskiego, tuż przy przejściu dla pieszych pod torami kolejowymi przy ul. Białej. Latem, gdy tłumy ludzi udawały się na plażę w Brzeźnie, trzeba było wsiadać właśnie na początku trasy, gdyż dalej, tak na przystanku przy placu ks. Komorowskiego, jak i na pierwszej mijance przy ul. Chrobrego, tuż za ul. Kościuszki, było to już niemożliwe. Wagony były zapełnione ponad miarę, a na ich stopniach wisiały „winogrona” pasażerów, choć wóz motorowy ciągnął za sobą dwa doczepione wagony! A te były inne niż dzisiaj. Składały się ze środkowej, zamkniętej rozsuwanymi drzwiami oszklonej części oraz dwóch otwartych pomostów, osłoniętych jedynie ażurowymi barierkami.
Po opuszczeniu pierwszej mijanki, jadąc w kierunku Brzeźna mijaliśmy po prawej stronie ulicę Lwowską, zaraz za nią – Pstrowskiego, przy której wybudowano osiedle fińskich domków, a dalej kilka mieszkalnych baraków, takich samych jak te w Narwiku. W części tych baraków działała ubojnia drobiu i baza transportowa Zakładów Drobiarskich. Po lewej stronie rozciągała się wolna przestrzeń lotniska, z widocznym z daleka betonowym pasem startowym, a zaraz dalej – cmentarz „Zaspa”, obecnie uporządkowany, a wcześniej co nieco zaniedbany (leżą tam m.in. rozstrzelani przez hitlerowców Obrońcy Poczty Polskiej, ekshumowani z masowego grobu, odnalezionego w okolicach dzisiejszej alei Jana Pawła II). Z kolei za zakładami drobiarskimi, tam gdzie dzisiaj znajduje się baza autobusów miejskich, rozciągały się pola uprawne. Jadąc tramwajem można było podziwiać złote łany zboża. Gdy ulica Chrobrego zataczała łuk w prawo, po lewej stronie mijało się zabudowania gospodarstwa rolnego. Stał tam – i stoi do dziś – budynek mieszkalny i zabudowania gospodarcze.
Dalej były już tylko pola uprawne, a tory tramwajowe przecinały jeszcze nie urządzoną dzisiejszą al. gen. Hallera. Zaraz za tym skrzyżowaniem usytuowana była kolejna „mijanka”, na wysokości której, po prawej stronie, stały zabudowania kolejnego gospodarstwa rolnego.
A dalej była już ulica Gdańska, tu zaczynało się Brzeźno.
*
Tu przeczytasz sześć poprzednich części:
- „Ojciec z dużą zaciętością usuwał pilnikiem z trzonków noży i łyżek niemieckie „gapy”” – wspomnienie (cz. 1)
- „Zakamuflowani w krzakach porzeczek, zasłuchani w opowieści, braliśmy swoje pierwsze lekcje historii” – wspomnienie (cz. 2)
- „Na korytarzach i na boisku spotykaliśmy siódmoklasistów z wąsami, czasem z brodą” – wspomnienie (cz. 3)
- „Gangi” Dolnego Wrzeszcza – wspomnienie (cz. 4)
- „Cygańskie tabory wywoływały wielki popłoch wśród miejscowych gospodyń” – wspomnienie (cz. 5)
- „Do Rzeczki spuszczano popłuczyny z piwnych kadzi, przez co woda zabarwiała się na brunatno” – wspomnienie (cz. 6)
W jaki sposób dodać ciekawe zdjęcie dot.tego tramwaju nr 5 do Brzeźna ???
Wysłać na adres kontakt@jarekwasielewski.pl
ciekaw jestem tego zdjęcia !
Temat fińskich domków warto by rozwinąć. Co do „kurzej fermy” – bo to chyba nie tylko ubojnia była, to wspominam wszechobecne pióra i piórka. A naprzeciwko fińskich domków, tam, gdzie później była pętla tramwajowa, chyba był schron – do dzis wystają dziwne rzeczy z trawnika.
Pingback: „W wielkich, pewnie około dwustulitrowych beczkach magazynowano zbrylone kawały cukierkowej masy” - Wrzeszcz Jarka Wasielewskiego