Niedawno napisał do mnie czytelnik, by podzielić się prywatnym zdjęciem, na którym uwieczniono skrzyżowanie al. Grunwaldzkiej z ul. ks. Leona Miszewskiego:
Jak piszę pan Marek Harasimowicz: „Zdjęcia przedstawiają walki uliczne mieszkańców z oddziałami ZOMO w czasie dużej, niezależnej manifestacji 1 maja 1983 roku.” Czyli formalnie jeszcze w stanie wojennym, który oficjalnie zakończył się 22 lipca tego samego roku.
Zdjęcie robi upiorne wrażenie: tętniąca na co dzień życiem główna ulica dzielnicy jakby nagle wymarła, nie widać przechodniów, cywilnych samochodów, a jedynie wozy bojowe ZOMO. Do tego na dachu Domu Książki wisi transparent o dwuznacznej treści: “Chcemy żyć i tworzyć w pokoju”.
Al. Grunwaldzką uwieczniono także na tych dwóch zdjęciach:
Dla porządku prezentuję Państwu również pozostałe zdjęcia:
Zdjęcia wykonano m.in. na Błędniku oraz ul. Rajskiej, a także na Zaspie, pod blokiem, w którym mieszkał Lech Wałęsa.
Jak pisze dalej pan Marek: „Zdjęcia technicznie są słabe, ale w tamtych czasach nie mieliśmy jeszcze autofocusów, klisze były analogowe, a zdjęcia trzeba było robić szybko i ukradkiem, żeby nie wpaść w ręce tajniakom z SB, którzy zawsze kręcili się wśród protestujących. W tamtych czasach zarówno uczestnictwo w takich zgromadzeniach, jak i samo używanie aparatu fotograficznego było ostro karane, jeśli ktoś wpadł w ich ręce – sprzęt był rekwirowany, pobicie, wyrzucenie ze studiów etc. Autorem zdjęć jest jeden z moich kolegów z akademika (Dom Studencki nr 9 na ul. Wyspiańskiego), student Wydziału Elektroniki PG, nie jestem na 100% pewny który dokładnie, bo z autorstwem wtedy się nie obnoszono – lepiej było pozostać anonimowym. W każdym razie zdjęcia dobrze oddają nastroje i zaangażowanie mieszkańców – w tym czasie obowiązywał zakaz wszelkich zgromadzeń.”
Zasugerowałem panu Markowi przekazanie tej kolekcji Muzeum Gdańska do digitalizacji oraz gdańskiemu IPN-owi.
Jeżeli wśród Państwa jest autor bądź autorzy tych zdjęć, bardzo proszę o kontakt.
I przy okazji pytanie: czy ktoś z Państwa uczestniczył w tej manifestacji i rozpoznaje się na tych zdjęciach?
Bardzo proszę o pozostawienie komentarza pod tekstem.
Wrzeszcz jest jeszcze na 2 innych zdjęciach, nr 3 widać Delikatesy na Grunwaldzkiej i nr 4 wylot ul. Sobótki
Po uważnym się przypatrzeniu wypada mi się zgodzić – dzięki Maćku!
Mieszkam w bloku nr 14, Lech mieszkał obok w 17. Pamiętam jak 10 letni chłopak jeździłem na Wigry 3 wokół wozów bojowych i podziwiałem głównie BTRy i Hydromile. Kiedyś pojechałem aż pod stocznię. Ludzie się bili z ZOMO i rzucali kamieniami a ja jeździłem wokół nich zachwycony oglądając SKOTy i BTRy. Nieźle co ?! Jak w dupę dostałem w domu to historia 😉
Dziękuję za podzielenie się! 😀
W czasie demonstracji uczestników obowiązywała zasada nierobienia zdjęć. Można było być wziętym za tajniaka z SB wykonującego dokumentację fotograficzną wydarzeń. Kilkukrotnie widziałem jak uczestnicy ulicznych potyczek
wyrywali fotografującemu aparat i naświetlali kliszę.
Na pierwszym zdjęciu widzę budynek na którego parterze była i do dzisiaj jest księgarnia.
Ja pamiętam podobną sytuację w tym samym miejscu w 1982 roku. ZOMO atakowało nas od strony al. Zwycięstwa.
Petarda wystrzelona przez ZOMO wpadła do okna księgarni. Książki zaczęły płonąć. Ktoś wskoczył na okno. Ugasił pożar. Ten anonimowy człowiek uratował budynek.
Pingback: Replay 2019, czyli czego nie wypada przegapić | Z Wrzeszcza - blog Jarka Wasielewskiego
Tak tylko dodam, że tam były nie tylko armatki wodne. Były też gazy łzawiące, których skład powodował, że w szpitalach na oddziałach kobiecych brakował miejsc i personelu, aby zająć się wszystkimi kobietami przyjętymi z powodu poronień. One tam nie ganiały się z ZOMO. Gaz trafił do organizmu… i korytarze szpitalne były pełne. Także moja koleżanka straciła dziecko – i to tak naprawdę od niej ta relacja.