O wrzeszczańskich knajpach z czasów PRL-u opowieść na dwa głosy
Dziś tekst nietypowy, bowiem prezentuję wspominkowy dialog dwóch stałych czytelników mojego bloga, którzy dzielili się swoimi wspomnieniami Wrzeszcza z dawnych lat na tych łamach…
Dziś tekst nietypowy, bowiem prezentuję wspominkowy dialog dwóch stałych czytelników mojego bloga, którzy dzielili się swoimi wspomnieniami Wrzeszcza z dawnych lat na tych łamach…
Czy wiecie, gdzie w powojennym Gdańsku działały pierwsze wysypiska? Otóż m.in. w Letnicy, zaraz obok baraków dawnego obozu Narwik. To nie Wrzeszcz, ale historia tego miejsca jest na tyle ciekawa, że i tak ją tu pokrótce opowiem.
Oto jedenasta część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Oto dziesiąta część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Oto dziewiąta część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Oto ósma część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Oto siódma część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Oto szósta część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Oto piąta część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Oto czwarta część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Oto trzecia część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Oto druga część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Poniżej prezentuję pierwszą część wspomnień pana Andrzeja Kupidury, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jego zgodą (bardzo dziękuję!):
Po wojnie wraz z rodzicami zostałem przesiedlony ze Starachowic na Ziemie Odzyskane, do Gdańska. Przyjechaliśmy transportem kolejowym (wagony jak w filmie „Sami Swoi”) wespół ze sporą grupą rodzin wzajemnie się znających, z centralnej Polski.
W Narwiku zamieszkaliśmy w 1964 roku. Mój ojciec dostał tam przydział na mieszkanie przejściowe jako pracownik Gdańskiej Stoczni Remontowej, gdzie przeniósł się ze Stoczni Marynarki Wojennej na Oksywiu, właśnie ze względu na możliwość szybszego otrzymania mieszkania.
Dwa lata temu pisałem tu o historii powstania targowiska miejskiego we Wrzeszczu. Niedawno portal Trójmiasto.pl poprosił mnie o podzielenie się swoimi wspomnieniami dotyczącymi tego miejsca. Moje wynurzenia znajdziecie w tym tekście:
Dzieciaki z mojego podwórka rodziły się w szpitalu przy ul. Klinicznej, a uczyły w „dwudziestce ósemce”, działającej w wielkim, nieco ponurym gmaszysku z czerwonej cegły, stojącym przy początku ul. Leczkowa. Właściwie w budynku działała nie jedna, ale dwie szkoły, rozdzielone wielką salą gimnastyczną do użytku wspólnego: w jednym końcu dwudziesta ósma, w drugim – osiemnastka.…
W odpowiedzi na niezwykle entuzjastyczne przyjęcie wspomnień pani Sylwii Baranowskiej postanowiłem przypomnieć Wam wspomnienia spisane na moją prośbę kilka lat temu przez pana Adama Woźniaka, mieszkańca Dolnego Wrzeszcza, który wychował się w dawnej Kolonii Zieleniec. Tekst ten towarzyszył mojemu artykułowi pt. Zapomniane Osiedle Roosevelta, który opublikowałem w 2012 roku w czasopiśmie 30 Dni (nr 3-4…
Prezentuję czwartą, ostatnią część wspomnień pani Sylwii Baranowskiej z Dolnego Wrzeszcza: O przemieszczaniu się W tamtych latach autobus linii numer 124 miał trasę znacznie krótszą niż obecnie. Ulicą Kościuszki zjeżdżał w dół, skręcał w aleję Marksa i tam miał przystanek. Popołudniami jeździł co 20 minut i przyjeżdżał 8, 28 i 48 minut po pełnej godzinie.…
Zachęcona pozytywnym odbiorem swoich spisanych wspomnień, pani Sylwia Baranowska postanowiła pisać dalej, z przyjemnością więc prezentuję Wam trzeci odcinek: Dorośli i ich zajęcia Dzieci na ogół mało wiedzą o sprawach dorosłych, ale ja pamiętam całkiem sporo. Napiszę tylko o niektórych sąsiadach, aby uszanować prywatność osób do dziś mieszkających przy ul. Deotymy. Deotymy 1, piętro: Pani…
Oto druga część wspomnień pani Sylwii Baranowskiej, mieszkanki Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jej zgodą (bardzo dziękuję!): Stopklatki z Dolnego Wrzeszcza, cz. 2 Były latarnie gazowe. Przepiękne. Wieczorami jakiś pan je zapalał. Nie wiem, jak, zapewne byłam już w łóżku. Ale pamiętam poranki, gdy przychodził pan, takim specjalnym wysięgnikiem odchylał jedną…
Poniżej prezentuję pierwszą część wspomnień pani Sylwii Baranowskiej, mieszkanki Dolnego Wrzeszcza, spisanych za moja zachętą i publikowanych za jej zgodą (bardzo dziękuję!): Stopklatki z Dolnego Wrzeszcza, cz. 1 Gdy byłam dzieckiem, okna w mieszkaniach były pojedyncze. Zimą ziąb straszny. Siadając na kibelku, między deskę a uda podkładałam dłonie. Na codzienne mycie grzało się wodę w…
Jak zapewne wielu z Was wie, ukończyłem „słynną” Dwójkę, czyli II LO we Wrzeszczu. Niedawno moja szkoła obchodziła 70. urodziny, czemu towarzyszyły obchody, na których mnie nie było oraz publikacja, w której jestem (wraz z Janem Danilukiem napisaliśmy tekst o historii budynku szkoły). Niedawno odebrałem swój egzemplarz tej publikacji i zagłębiłem się w lekturę. Sporo…