10 lat po IPN-owskiej hagiografii napisanej przez Sławomira Cenckiewicza do sprzedaży trafiła reporterska biografia Anny Walentynowicz autorstwa dwojga znakomitych trójmiejskich dziennikarzy: Doroty Karaś i Marka Sterlingowa.
W odróżnieniu od laurki Cenckiewicza, autorzy nie piszą pod przyjętą z góry tezę, ale po prostu próbują poznać i zrozumieć swoją bohaterkę. Z zachowanych wywiadów, wspomnień, nagrań oraz dokumentów zrekonstruowali kolejne lata jej życia – od dzieciństwa w dalekiej Ukrainie, przez przodownictwo pracy w Stoczni Gdańskiej oraz późniejszy udział w strajku sierpniowym 1980 roku, do tragicznej śmierci w prezydenckim tupolewie pod Smoleńskiem. Rzucają przy tym światło na przemilczane przez nią fragmenty biografii i zadają trochę niewygodnych pytań. Co ważne, nie oceniają swojej bohaterki, ani nie formułują wyroków – zostawiają to czytelnikowi.
Z ich opowieści wyłania się postać nieoczywista, chwilami wewnętrznie sprzeczna, w której tyle samo zalet, co wad. Z jednej strony Anna Walentynowicz to silna, nieustraszona wręcz kobieta z zasadami, wrażliwa na krzywdę i niesprawiedliwość, chętnie niosąca pomoc potrzebującym, z drugiej jednak – napędzana poczuciem osobistej krzywdy podejrzliwa egotyczka, postrzegająca świat w czarno-białych kategoriach, nieumiejąca przebaczać, skonfliktowana ze wszystkimi. W książce widzimy nie tyle spiżowy pomnik, który postawiła jej prawica, co prawdziwego człowieka z krwi i kości, fascynującego w swojej wielkości i małości zarazem.
Zresztą nie jest to książka tylko o słynnej suwnicowej ze Stoczni Gdańskiej. To opowieść o całym pokoleniu, które dorastało podczas wojny i zaraz po niej, a któremu „władza ludowa” otworzyła niedostępną wcześniej drogę awansu społecznego i ekonomicznego. Biografia „Anny Solidarność” to szablon wielu mniej znanych biografii, opis podróży od entuzjastycznego udziału w budowaniu “nowego, sprawiedliwego ładu”, przez stopniowe rozczarowanie systemem, do mniejszej bądź większej jego kontestacji i działalności opozycyjnej. Kontrastuje to z narzucaną dziś narracją, według której PRL tworzyła niewielka grupa komunistów, esbeków, konformistów i zdrajców, którzy przeciwko sobie mieli milionowe, niepokorne, antykomunistyczne masy – masy, które nie dały się uwieść, kupić czy podporządkować. Takim zresztą obrazem PRL-u karmiono od dzieciństwa moje pokolenie, które tamtej epoki nie doświadczyło. Tymczasem rzeczywistość była o wiele bardziej skomplikowana, a motywy stojące za konkretnymi postawami konkretnych osób – bardziej złożone.
„Walentynowicz. Anna szuka raju” jest więc nie tylko świetnie napisaną biografią, ale także odtrutką na uproszczoną historię Polski XX wieku. Takie zniuansowane myślenie nie jest obecnie szczególnie „modne” – ale przez to tym bardziej jest nam potrzebne.
Walentynowicz. Anna szuka raju, Dorota Karaś, Marek Sterlingow, Znak 2020
O historii placu Anny Walentynowicz we Wrzeszczu przeczytasz tutaj.