Po lekturze “Czarownic, mieszczek, pokutnic”

Wydawnictwa Marpress miłośnikom historii Gdańska jakoś specjalnie przedstawiać nie trzeba. Przysłużyło się naszemu miastu chociażby popularyzacją wiedzy profesorów Andrzeja Januszajtisa i Jerzego Sampa.

Jednak pomimo tych zasług Marpress utknął gdzieś w latach dziewięćdziesiątych – zarówno pod względem archaicznej szaty graficznej, jak i bardzo skromnej bazy autorów, reprezentujących starsze pokolenie, ze wspomnianym prof. Januszajtisem na czele. Ten edytorski bezruch oraz brak dopływu świeżej krwi raczej nie wróżyły wydawnictwu dobrze.

I chyba w końcu zauważono to w samym Marpressie, bo zdaje się, że wreszcie idzie nowe. Od pewnego czasu Wydawnictwo ma zachęcającą, współczesną stronę internetową, profile na Facebooku i Instagramie, a do tego odświeżyło swoją “flagową” serię wydawniczą Gdańska Kolekcja Tysiąclecia – teraz ma ona o wiele atrakcyjniejszą szatę graficzną oraz poręczny format. W odświeżonym cyklu najpierw wydano co prawda niezniszczalnego prof. Januszajtisa, ale już drugi tom to dzieło Michała Ślubowskiego, autora urodzonego w latach dziewięćdziesiątych (!). Zabrałem się więc za tę książkę z dużymi nadziejami.

Czarownice, mieszczki, pokutnice to dziełko z kilku powodów zaskakujące. Po pierwsze: po młodszym pokoleniu badaczy czy pasjonatów spodziewałbym się zainteresowania przede wszystkim wiekami XIX i XX, czyli okresem zaniedbywanym przez pokolenie starsze (bo to przecie pruskie, bo niemczyzna, bo hajhitlery). Po drugie: autor opowiada o kobietach w historii naszego miasta, a to niechrześcijańskie podejście – mimo kwitnących na świecie studiów z zakresu gender studies – jest w polskiej historiografii wciąż nowością. Po trzecie wreszcie: jest to książka „gadana”. To nie monografia, ani ścisłe kompendium wiedzy o gdańskich kobietach, które w ten czy inny sposób godne są pamięci pokoleń – to zbiór opowieści nie stroniący od anegdoty.

I tak Michał Ślubowski pisze m.in. o Elżbiecie Koopman-Heweliusz, Konstancji Czirenberg, Joannie Schopenhauer czy Luizie Kulmus-Gottsched, ale też o średniowiecznych gdańskich prostytutkach, brygidkach, rzekomych czarownicach i osiemnastowiecznych mieszczankach. Chociaż bardzo doceniam jego zamysł (tak, piszmy więcej (o) historii z perspektywy kobiet!) i rozumiem, że każdy rozdział to osobna opowieść, to jednak nie mogę z czystym sumieniem napisać, że Czarownice, mieszczki, pokutnice to książka udana. Opowieści Ślubowskiego są chaotyczne, autor co chwila zbacza z głównego tematu i brnie w niepotrzebne dygresje czy wyjaśnienia. Podczas lektury co i rusz zastanawiałem się, o czym właściwie w danym momencie czytam – na szczęście przypominał mi o tym tytuł rozdziału każdorazowo podany na dole strony.

Nie wiem, czy to dlatego, że autor nie panuje nad materiałem, który zgromadził, czy może dlatego, że tekst jest kompilacją jego krótszych artykułów i wszystkie te bardzo ogólne akapity służące za wprowadzenie albo komentarz miały na celu skleić te starsze fragmenty w całość i nadać tekstowi odpowiednią długość. W każdym razie uważam, że doświadczeni redaktorzy z Wydawnictwa powinni byli początkującym autorem pokierować i wymusić utrzymanie dyscypliny, logiki opowieści. Tak się niestety nie stało – ze stratą dla książki. Bo chociaż ją przeczytałem, to w sumie niewiele z niej zapamiętałem.

Innego rodzaju wątpliwość budzi baza źródłowa – autor opiera się wyłącznie na opracowaniach polskich i swój katalog interesujących kobiet kończy tam, gdzie zaczynają się rozbiory i gdzie kapituluje także nasza historiografia. A przecież czasy mamy już inne, o pruskim gdańsku pisać nie tylko wolno, ale wręcz należy, spodziewałbym się więc jakiegoś nowatorstwa, wyważenia jakichś XIX-wiecznych niemieckich drzwi, a nuż jest tam coś, o czym nie śniło się naszym filologom…? Ale nie, Ślubowski szybkim cięciem z końca XVIII wieku przechodzi do współczesności – przy czym jego wybór dzisiejszych gdańszczanek, które czymś się wyróżniają, jest mocno dyskusyjny.

Czarownice, mieszczki, pokutnice to średnio udany debiut na bardzo ciekawy temat. Autor ma pasję i bogaty język, w troskliwych rękach cierpliwego redaktora może wyrosnąć na poczytnego autora – czego mu życzę!

Co napisawszy, z niecierpliwością wyglądam kolejnego tomu w “odświeżonej” serii Wydawnictwa Marpress… Czym/kim nas zaskoczy tym razem?

Michał Ślubowski, Czarownice, mieszczki, pokutnice. Gdańskie szkice herstoryczne, Wydawnictwo Marpress, Gdańsk 2020

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *