„Polanki. Podmiejskie rezydencje mieszczan gdańskich” – wrażenia po lekturze

Starsi mieszkańcy Gdańska pamiętają zapewne, że do 1965 roku dzisiejsza stacja SKM Gdańsk Przymorze-Uniwersytet nosiła nazwę Gdańsk Polanki. Dzielnicę Przymorze zaczęto bowiem wznosić dopiero w 1959 roku, Uniwersytet Gdański zaś utworzono 11 lat później.

Toteż oddana do użytku w 1952 roku stacja kolejki podmiejskiej otrzymała nazwę leżącej po sąsiedzku historycznej części Oliwy. Polanki jednak nie do końca wpisały się na mapę mentalną Gdańszczan, bo jeżeli dziś kojarzone są z czymkolwiek, to jedynie z ulicą, przy której działał szpital dziecięcy a swą rezydencję ma były prezydent Lech Wałęsa.

Jest jednak szansa, że to się w końcu zmieni. Właśnie ukazała się książka Polanki. Podmiejskie rezydencje mieszczan gdańskich, opisująca rozwój przestrzenny oraz dzieje architektury i założeń ogrodowych zabytkowego zespołu dworów wzdłuż tej właśnie ulicy. Prezentowane opracowanie powstało na bazie poprzedzonego kilkuletnimi badaniami terenowymi i archiwalnymi doktoratu sprzed trzech dekad. Jego autor – Marcin Gawlicki, wojewódzki konserwator zabytków w Gdańsku w latach 1991-2003 – na potrzeby pomyślanego dla szerszego grona odbiorców wydania dokonał niezbędnej aktualizacji treści o nowe ustalenia i literaturę. W rezultacie tych wysiłków do rąk otrzymujemy 184 strony usystematyzowanej, uzupełnionej i jasno wyłożonej wiedzy o ważnej części dzisiejszej Oliwy.

Autor swój wykład zaczyna od przybliżenia historycznego i kulturowego tła powstania podmiejskich rezydencji mieszczańskich. Przy okazji podaje przykłady innych, podobnych założeń w okolicy Gdańska czy Oliwy. Następnie opisuje rozwój architektoniczny i urbanistyczny każdego z siedmiu dworów w ujęciu chronologicznym, z podziałem na etapy: I połowa XVII wieku, 1660-1710, 1710-1795, przełom XVIII i XIX wieku, XIX wiek-1945 i wreszcie po 1945 roku. Nie znajdziemy tu więc informacji o losach zamieszkujących je rodzin czy użytkujących później instytucji. Trochę szkoda, bo chętnie poczytałbym o domu weteranów wojennych (Dwór II), zakładzie wodoleczniczym i sierocińcu (Dwór III), czy o wspomnianym na wstępie szpitalu dziecięcym (Dwór IV), rozumiem jednak, że nie taki był cel pierwotnej pracy doktorskiej, która stała się podstawą omawianej książki.

Z mojej perspektywy szczególnie cenne jest to, że przedstawione w książce procesy powstawania i przekształceń dworów w Polankach można potraktować jako swego rodzaju szablon dla analogicznych procesów w innych rezydencjach podmiejskich, np. we Wrzeszczu i jego najbliższych okolicach (Święta Studzienka, Królewska Dolina czy Strzyża). Zresztą miejsca te są prezentowane tytułem porównania na kilku ilustracjach i mapach, których w tej pięknie wydanej (jak zawsze w tym wydawnictwie) książce jest aż 246 (chociaż nie zaszkodziłoby, gdyby niektóre z nich były większe, a te na stronach 19 i 29 – wyraźniejsze). 

Polanki. Podmiejskie rezydencje mieszczan gdańskich to wartościowa lektura nie tylko dla Oliwian. Cieszy mnie fakt, że kolejna praca doktorska trafia pod strzechy, ale jednocześnie zastanawiam się: ile jeszcze takich gdańskich, historycznych perełek czeka na wydanie?

Marcin Gawlicki, Polanki. Podmiejskie rezydencje mieszczan gdańskich, Fundacja Terytoria Książki, Gdańsk 2019

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *