Pewnie niejednokrotnie zastanawialiście się, skąd na Osiedlu Wejhera wzięła się cokolwiek egzotyczna nazwa ulica Husytów (jeśli nie wiecie, kim byli Husyci i czym był husytyzm – zajrzyjcie tutaj).
Wyjaśniam.
Hussitenweg wyznaczono jeszcze przed wojną – chociaż przebiegała wtedy trochę inaczej niż dziś. Jej nazwa nawiązuje do faktycznej obecności Husytów w tej okolicy 4 września 1433 roku, przy okazji wolny polsko-krzyżackiej (husyci walczyli po „naszej” stronie). Z tym, że nie była to wycieczka krajoznawcza, ale jedna z tzw. rejz husyckich – zbrojnych wypraw, których szlak znaczony był grabieżą i zniszczeniem. Taki właśnie los spotkał tamtego dnia klasztor oliwski. Po jego spustoszeniu Husyci udali się nad morze, „świętować”. A że z Oliwy do morza najbliżej mieli idąc wzdłuż potoku, to najprawdopodobniej szli w poprzek dzisiejszej Żabianki i tak trafili do Jelitkowa. Jak podawał potem kronikarz Jan Długosz: „…wszystko wojsko, tak konne jako i piesze, rzuciwszy się w bród morski jak tylko mogło najgłębiej, po falach wyprawiało sobie gonitwy; harcowali jedni z drugimi, i przez długi czas bawili się taką igraszką. Piękny to był i wesoły dzień dla rycerstwa polskiego, które spustoszywszy srodze kraje nieprzyjacielskie, dotarło zwycięsko i bez szkody aż do morskiego oceanu. Zaczem wielu z Polaków pasowano wtedy na rycerzy i przyjęto za wykonaniem uroczystej przysięgi w poczet rycerski. Wielu zaś spomiędzy Czechów nalewało wodę morską w flaszki, i zaniosło ją potem do swoich, na pamiątkę tak dalekiej wyprawy.” (cytuję za tym artykułem).
I to właśnie ten epizod upamiętnia nazwa ulicy – o czym przypomina poniższy artykulik, opublikowany w Dzienniku Bałtyckim we wrześniu 1959 roku:
Ilustracja w nagłówku: obraz Adolfa Liebschera pt. Czesi nad Bałtykiem (Čechové na Baltu)