Zamiatanie po historycznej Gedanii

Wygląda na to, że trwające od wielu lat perypetie z terenem dawnego Klubu Sportowego Gedania przy ul. Kościuszki właśnie dobiegają smutnego końca. Po latach nieużywania – bądź używania niezgodnie z przeznaczeniemwładze klubu sprzedały teren deweloperowi, który postawi tu kolejne osiedle mieszkaniowe.

Jeśli czytać między wierszami, to ostatnie doniesienia prasowe nie pozostawiają co do tego złudzeń. Konserwator niby wpisał teren do ewidencji zabytków, a jego nowy właściciel zapowiada konsultacje z władzami miasta oraz mieszkańcami, ale jak znam polskie realia, to czeka nas następujący scenariusz: 1. konsultacje będą fasadowe i służyć będą zachowaniu pozytywnego wizerunku popularnego dewelopera i tworzeniu wrażenia, że dba się o historię, tożsamość lokalną itd.; 2. miasto zmieni plan zagospodarowania przestrzennego dla tego miejsca zgodnie z oczekiwaniami dewelopera, w zamian zadowalając się budową pełnowymiarowego boiska gdzieś na Szadółkach; 3. powstanie tu kolejne osiedle mieszkaniowe bez charakteru, za to z funkcjami komercyjnymi i – w charakterze listka figowego – jakimś skwerkiem z tablicą informującą, że kiedyś ćwiczyli tu jacyś sportowcy i że ponoć w dawnych czasach w niemieckim Gdańsku była tu Polska – i tyle. Deweloper zarobi, miasto pozbędzie się kłopotu – i będzie po sprawie.

Niektórzy zadają sobie pytanie: w jaki sposób się tu znaleźliśmy? Dlaczego pozwolono zdeptać historię tak wyjątkowego dla Polaków miejsca? Dlaczego władze miasta nie podjęły konsekwentnych starań, aby ten proces zatrzymać?

Moim zdaniem odpowiedź jest prosta: poza wąskim kręgiem pasjonatów historii Gdańska, potomków przedwojennej gdańskiej Polonii i częścią mieszkańców okolic ul. Kościuszki, KS Gedania jako historyczny polski klub z zasługami praktycznie nikogo nie obchodzi.

Klub liczył się tylko do 1939 roku. Po wojnie władza ludowa patrzyła nań niechętnie i zachowywała się wobec niego schizofrenicznie – z jednej strony działalność Gedanii ułatwiała prowadzenie narracji o „odwiecznie polskim Gdańsku”, z drugiej jednak – przedwojenna gdańska Polonia, chociaż w dużej mierze robotnicza, to jednak była lojalna wobec rządu sanacyjnego, swojego głównego sponsora i protektora. Klub niby działał po wojnie, ale był zaledwie utrzymywany przy życiu, stając się cieniem swojej pierwotnej wielkości. I mimo że jego sportowcy osiągnęli kilka spektakularnych sukcesów, to jednak Gedania żyła głównie wspomnieniami. Po roku 1989 natomiast rzucono ją kapitalizmowi na pożarcie. Jej rozpad na niezależne kluby oraz uwłaszczenie się władz Gedanii S.A., a następnie spieniężenie terenu przy ul. Kościuszki to tylko zwieńczenie wieloletniego procesu zapominania Gedanii. Dziś nikt, kto mógłby realnie wpłynąć na sytuację, nie zamierza o teren przy ul. Kościuszki walczyć. Przyjmijmy to w końcu do wiadomości.

4 komentarze na temat “Zamiatanie po historycznej Gedanii

    • Niemiec do tego by nie dopuścił.
      A Polak? Ma to gdzieś.
      Co na to władza?
      Budyń dostanie kolejne mieszkanie, o którym sobie zapomni wypisując PITa.
      I tyle.
      Żal d… ściska.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.