Koniec i początek, odsłona druga (wspomnienia Alex Sz., cz. 13)

Nasze sąsiedztwo było uczciwe, chętne do pomocy – jeden drugiemu nie tylko pożyczał czy dzielił się, ale i za zwykłe „dziękuję” przypilnował dzieci, przynosił zakupy czy posprzątał podwórko. Czuło się tę pomocną atmosferę szczególnie wtedy, gdy nasze sąsiadki, te starsze Niemki, chorowały i potrzebowały pomocy – byliśmy zawsze na zawołanie!

Ale wszystko ma przecież kiedyś swój koniec. Około 1965 roku na teren leżący przy skrzyżowaniu ulic Gospody, Pomorskiej i Chłopskiej wjechały koparki. Spychacz zepchnął pierwsze domki i zaczęły się prace ziemne na Osiedlu Młodych. Dowiedzieliśmy się wtedy, że dostaniemy „przesiedleńców” – obcy mieli zamieszkać na naszym terenie! My byliśmy już nastolatkami – byliśmy silni, odważni, było nas dużo, z 10-15 osób, no to lać „obcych”! Czasem krew się polała – w tamtych latach milicja przyjeżdżała w nasz rejon regularnie.

Pod koniec lat 60., już po wybudowaniu kilku bloków przy ulicy Wejhera, na nasze podwórko przy ul. Gospody „wprowadziły się” ekipy z fabryki domów „Kokoszki”. Zabrali nasze komórki, musieliśmy pozbyć się zwierząt, nasze ogródki zaczęli spychać – a w ich miejsce stawiali baraki, w których tworzyli biura budowy, pomieszczenia socjalne. Owszem, powiadomiono nas o planowanej budowie Osiedla Żabianka, na polach leżących bliżej torów kolejowych, a chętnym dano szansę na przeprowadzkę do „szaf” przy ul. Pomorskiej – oczywiście za opłatą. Nikt nie pytał nas o zdanie – a wśród nas były rodziny, które wcale nie chciały się przeprowadzić lub starcy, którzy nie mieli pieniędzy, żeby zapłacić. Wtedy to ujrzałam grozę w oczach starszych ludzi, którzy mieszkali tam 20 lat, a przedtem przeżyli wojnę i niejedno przymusowe przesiedlenie! Kupowali kłódki, wszystko zamykali na łańcuchy, bardzo bali się przeprowadzki. Starych ludzi w naszej okolicy było dużo, nikt im niczego nie tłumaczył, wiedzieliśmy tylko tyle, co przeczytaliśmy w gazetach – czyli niewiele!

A gazety pisały, że „ludzie z zawalonych ruder z utęsknieniem czekają na nowe, piękne mieszkania”. Totalna bzdura. Tak, „dawali” nam mieszkania – na Osiedlu Żabianka za 26 000 zł, na Pomorskiej za 22 000 zł, przy ul. Wejhera lub w Falowcu na Przymorzu za 18 000 zł. My, młodzi, kończyliśmy szkoły średnie, zaczynaliśmy studia, niektórzy z nas byli na stażu i pracowali za grosze (890 zł miesięcznie). A starzy ludzie mieli małe renty. Doprawdy, trzeba było być mistrzem w finansach, żeby jako student zdobyć 18 000 zł. Studentom banki nie udzielały pożyczek, to rodzina musiała podpisywać umowę, a my spłacaliśmy. Do tego z moim chłopakiem byliśmy zmuszeni szybko wziąć ślub cywilny, zanim zaczęli przydzielać mieszkania, żeby nie mieszkać do końca życia z teściami lub w komórce! To była historia wszystkich mieszkańców – starych i młodych z ulic Gospody i Rybackiej. Ten okres był dla nas wszystkich koszmarem, starzy ludzie nie wytrzymywali tego nerwowo. Kto nie mógł wyłożyć tych pieniędzy, był wyrzucany przez przymusowy kwaterunek, np. do Nowego Portu albo gdzieś dalej, za Gdańsk.

A tak na marginesie: starzy Niemcy, widząc budowę Osiedla Pomorska II, czyli dzisiejszej Żabianki, mawiali, że Poggenkrug, z uwagi na prądy powietrza, nie jest dobrym terenem pod budowę i uprzedzali, że tu zawsze będą wiatry i przeciągi. Czas pokazał, że wiedzieli, co mówią, ale nikt ich nie słuchał…

Na szczęście sama przeprowadzka była dla mnie i mojego męża łatwa, bo nic nie mieliśmy. Do naszego M3 w Falowcu przy ul. Obrońców Wybrzeża wprowadziliśmy się z łóżkiem polowym. Nie mieszkaliśmy tam zbyt długo – zaledwie 8 miesięcy. Wkrótce otrzymaliśmy pozwolenie na wyjazd do Kanady i w lipcu 1972 roku popłynęliśmy tam pięknym transatlantykiem „Stefan Batory”. Najpierw zamieszkaliśmy w Montrealu, a potem w Toronto. A po 42 latach życia w Kanadzie, już na emeryturze, przenieśliśmy się do słonecznej Hiszpanii – stąd bliżej jest do Gdańska i na Żabiankę! Raz-dwa razy w roku staramy się odwiedzać rodzinę oraz starych znajomych z dawnej ul. Gospody.

The End!

Powyższy tekst powstał na bazie wpisów Alex Sz. na Forum Dawny Gdańsk (użytkownik Xandra, 2009) oraz korespondencji wymienianej ze mną (2020). Zebrałem je, zredagowałem i opublikowałem w powyższej formie za Jej wiedzą i zgodą – raz jeszcze serdecznie dziękuję!

Na zdjęciu: budowa bloku na Żabiance, fot. Z. Kosycarz, Dziennik Bałtycki z 28 II 1973.

1 thoughts on “Koniec i początek, odsłona druga (wspomnienia Alex Sz., cz. 13)”

  1. Dzień dobry.
    witam wszystkich, a szczególnie Alex, na początek bardzo Ci dziękuję za świetne wspomnienia z Twoich i moich lat młodości. Ośmielam się tylko na skromne dopowiedzenie w sprawie naszych wyprowadzek. Otóż wróciłem przed chwilą od mojej mamy i znalazłem umowę moich rodziców z bankiem na temat pożyczki, na nowe mieszkanie przy Pomorskiej 94. Kwota całkowita pożyczki (nasze mieszkanie to M-5,prawie 64m2) wynosiła 36 000zł. Z tego 24 000zł – to pożyczka bezzwrotna ,reszta, czyli 12 000 została podzielona na 60 rat miesięcznych po 200 zł.
    Jeszcze raz serdeczne dzięki za super wspomnienia i przedstawienie ich na tych łamach.
    pozdrawiam, Miet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *