Łąką Fröbla czyli ulica Gołębia

W Blaszanym bębenku Güntera Grassa, w rozdziale „Teatr frontowy Bebry” znajdziemy taki oto fragment: „Szedłem przez Łąkę Fröbela, na której w ostatnich latach wyrosły baraki obozu organizacji Todta”. Przy pierwszej lekturze tego dzieła zastanawiałem się: jaka łąka? Jakiego Fröbela? Jakie baraki? Jaka Organizacja Todta? Na wypadek, gdybyście też się nad tym zastanawiali, przedstawiam poniższe.

Łąką Fröbla (Fröbelwiese) nazywano Fröbelstrasse, uliczkę, która istniała niejako w wyobraźni, bowiem nigdy nie została zabudowana. Przewidziano ją między Kleinhammerweg (ul. J. Kilińskiego) a Pestalozzistrasse (ul. Pestalozziego), ulicami wytyczonymi i zabudowanymi pod koniec lat 20. w ramach budowy Wielkiego Osiedla Wrzeszcz (Groβsiedlung Langfuhr). Miały tu powstać kolejne budynki, ale nie powstały, mimo to placyk otrzymał własną nazwę. Upamiętniono w ten sposób Friedricha Fröbla (1782-1852), niemieckiego pedagoga, twórcę pierwszego systemu wychowania przedszkolnego. Nazwa „uliczki” świetne pasowała do Pestalozzistrasse, upamiętniającej z kolei Johanna Heinricha Pestalozziego (1746–1827), szwajcarskiego pedagoga i pisarza, autora pierwszej koncepcji nowoczesnego nauczania podstawowego.

W 1938 roku Łąką Fröbla została zakupiona przez pobliski browar na Kuźniczkach, który planował utworzyć na niej boisko sportowe na potrzeby pracowników zakładu. Planów tych nigdy nie zrealizowano, podobnie jak do 1945 roku nie postawiono tam żadnej trwałej zabudowy. Postawiono za to – już w latach II wojny światowej – zespół baraków dla Organizacji Todta, paramilitarnej organizacji, odpowiedzialnej za wojskowe przedsięwzięcia budowlane (koszary, lotniska, mosty, drogi czy linie kolejowe). To właśnie te baraki wspomina w swoim dziele Günter Grass.

W 1945 roku polska administracja przemianowała Fröbelstrasse na Dr. Pniewskiego, honorując tym samym innego pedagoga; dr Władysław Pniewski (1893–1940) był publicystą i działaczem oświatowym na Pomorzu Gdańskim i Kaszubach, nauczycielem w Gimnazjum Polskim w Gdańsku. W 1946 roku dokonano roszady dwóch nazw wrzeszczańskich ulic: Dr. Pniewskiego stała się Gołębią i na odwrót. Pod koniec lat 40. na łączkę przeniesiono z pobliskiego Placu Wybickiego targowisko. Działało ono do wiosny 1950 roku, kiedy to otwarto rynek przy skrzyżowaniu ulic Wyspiańskiego i Białej, gdzie funkcjonuje ono do dziś. Na dawną Łąkę Fröbla w końcu wjechały maszyny budowlane. Postawiono pięć trzykondygnacyjnych budynków wzdłuż poprzecznej osi, dzielącej plac na pół i łączącej ul. Pestalozziego z ul. Kilińskiego. W ten sposób utworzono dwa podwórza, po obu stronach ul. Gołębiej. We wrześniu 1951 roku na podwórzu po stronie północnej otwarto nowoczesne czterooddziałowe przedszkole (dziś Przedszkole nr 28). Dwukondygnacyjny budynek mógł pomieścić aż 140 dzieci. W rezultacie miejsce to stało się wreszcie godne swojej przedwojennej nazwy.

Wykorzystałem m.in.:

Archiwalne numery „Dziennika Bałtyckiego” z 1951 roku
Cytat z: G. Grass, Blaszany bębenek, Kraków 2004, s.36
Zdjęcie lotnicze pożyczyłem ze strony: http://www.1lot.pl/galeries/pomorskie/gdansk/wrzeszcz/03_hallera_leczkowa/2007/slides/P1690602.html

7 komentarzy na temat “Łąką Fröbla czyli ulica Gołębia

  1. jestem mieszkanką od 1960 czyli od wybudowania mojego domu, trudno sobie wyobrazić inną rzeczywistość..tutaj

  2. Na podwórzu przylegającym do terenu browaru do dzisiaj znajduje się schron. prowadzą do niego dwa wejścia. Dzisiaj przykryte są potężnymi stalowymi płytami. W latach siedemdziesiątych XX wieku można było tam wejść. Schron to kręty korytarz i jedna spora sala. Kilka razy z duszą na ramieniu wchodziliśmy do jego wnętrza.
    Była obawa, że ktoś zamknie za nami potężne metalowo-betonowe drzwi.
    To nie jedyny schron po tej stronie ulicy. Na jednym ze zdjęć widać betonową budkę. To jego wywietrznik. Podobno można było wejść do niego z piwnic budynku nr 4. To wiem tylko z opowieści kolegi z tej ulicy.

    • Te tzw. grzyby wentylacyjne to awaryjne wyjścia ze schronów, które posiadał każdy z budynków przy ulicy Gołębiej. Budynki 1 i 3 mają te wyłazy od strony podwórka – przed wyjściami z klatek B. Grzybki te prowadzą wyłącznie do schronów, po otwarciu kraty i zejściu drabiną na dół trafia się do wąskiego korytarza, dalsze wejście chronią podwójne miniaturowe pancerne drzwi, po minięciu których trafia się do niewielkiego pomieszczenia z urządzeniem do wentylacji. Dalej każdy ze schronów ma wąski korytarz, z którego wejść można do kolejnych pomieszczeń w postaci dwóch pralni, WC oraz pokoju. Dwa wyjścia wewnętrzne ze schronu prowadzą już do piwnicy: jedno do klatki A, drugie do klatki B – chronią je kolejne podwójne pancerne pełnowymiarowe drzwi. Nie wiem jak u sąsiadów, ale w budynku 1 do dziś schron pozostał właściwie w stanie nienaruszonym – nagryzionym tylko zębem czasu. W schronie po drugiej stronie ulicy, przy budynku 2, znajdującym się przy transformatorze, bawili się moi wujkowie, pewnie z chęcią powiedzieliby coś więcej o tych, owianych legendą miejską, podziemiach 🙂

      Pozdrawiam!

  3. Pingback: 69 lat rynku we Wrzeszczu | Z Wrzeszcza - blog Jarka Wasielewskiego

Skomentuj Anonymous Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *